środa, 28 sierpnia 2013

Ćwilin 1072m

Czwartek, 8 sierpnia 2013r

Trzeci dzień w Mszanie Dolnej.
Upał nie odpuszczał, dlatego wybraliśmy na ten dzień jedną z krótszych wypraw zaplanowanych na ten urlop.


Ćwilin jest drugim co do wysokości szczytem Beskidu Wyspowego, zaraz po Mogielicy. Liczy sobie 1072m. Prowadzą na niego trzy szlaki turystyczne: niebieski - najkrótszy i najbardziej stromy z Przełęczy Gruszowiec, najdłuższy - zółty z Mszany Dolnej i niebieski z Jurkowa. Na naszą wyprawę wybrałam wejście pierwszym i zejście żółtym.
Jest to bardzo charakterystyczna dla Beskidu Wyspowego góra, otaczają ją z każdej strony miasteczka, a sam szczyt tworzy jakby wyspę (stąd nazwa Beskid Wyspowy). Sama nazwa góry pochodzi od niemieckiego słowa bliźniak (zwilling) - a bliźniaczą górą ma być leżąca obok Śnieżnica 1006m.

Plan był następujący:



Jak widać z profilu terenu - wejście jest dość strome. Mamy tutaj do pokonania 390 metrów w górę na odcinku 2,1km, co daje średnie nachylenie terenu około 19% - w praktyce nieco więcej, bo pierwsze pół kilometra to droga płaska. Mapa pokazuje, że mamy ten odcinek pokonać w 1h15' - co może by było do zrobienia, ale nie przy takiej temperaturze, jaka my mieliśmy. Z małymi przerwami na odpoczynek i zdjęcia, droga na szczyt zajęła nam prawie 2 godziny, nie wliczając w to godziny spędzonej na Polanie Michurowej, tuż pod szczytem.

Z Mszany Dolnej wyruszyliśmy busem w kierunku Limanowej, po około 20 minutach wysiedliśmy na przystanku na Przełęczy Gruszowiec. Przełęcz położona jest na wysokości 660m, prowadzi przez nią droga krajowa numer 28. Na samej przełęczy znajduje się przystanek, "Bar pod Cyckiem" oraz murowana kapliczka.




 Od przystanku PKS, szlak niebieski leci kawałek drogą asfaltową, po czym skręca w prawo na drogę polną.






W tym miejscu niebieski szlak mija ostatnie zabudowania, po czym stromo zaczyna się piąć w górę.





Powiem szczerze, że szlak niestety nie jest zbyt przyjemny. Cały czas biegnie w lesie - jest bardzo stromy i męczący, nie ma żadnych widoków, nie ma czego fotografować, nie bardzo jest gdzie usiąść i odpocząć, poza kilkoma miejscami gdzie nasz szlak przecina szeroka ścieżka.
Dopiero przed samym szczytem kiedy już wychodzimy na Polanę Michurową szlak staje się łagodniejszy.



Z Polany Michurowej roztacza się bardzo ładny i rozległy widok i wreszcie jest gdzie odpocząć, po trudach wejścia:) Znajduje się tutaj polowy ołtarz i obelisk upamiętniający Jana Pawła II.
Niegdyś - szczególnie przed II wojną światową - polana była miejscem wypasu owiec. W chwili obecnej polana zaczyna zarastać i zalesiać się.








Widok na Mogielicę:









Po długim odpoczynku idziemy jeszcze chwilę polaną na sam szczyt Ćwilina



Na samym szczycie znajduje się tablica oraz ławeczki na których można odpocząć.







Na szczycie już długo nie posiedzieliśmy.
Czekało nas jeszcze dość długie zejście do Mszany Dolnej żółtym szlakiem - prawie 10km, a potem kolejne 2,5 km do pensjonatu.

Szlak żółty ogólnie jest dużo bardziej atrakcyjny niż niebieski, jest wiele miejsc z pięknymi widokami. Niestety ma też swoje wady - w niektórych miejscach jest bardzo źle oznakowany - skutkiem tego niestety pobłądziliśmy dwukrotnie. Raz udało nam się szlak odnaleźć z pomocą miejscowych pań zbierających jagody, drugim razem tyle szczęścia już nie mieliśmy i po prostu zeszliśmy na ślepo ścieżką w dół - bo nasz szlak się tracił gdzieś w polu - i kontynuacji widać nie było. Jak się okazało, mogliśmy iść bez znaków prosto i w pewnym momencie znaki by się pojawiły. My niepotrzebnie zeszliśmy za wcześnie i zamiast wyjść w centrum Mszany Dolnej, wyszliśmy 4km wcześniej - i musieliśmy tą drogę pokonać asfaltem równolegle do biegnącego ponad nami wzniesienia. Nie muszę chyba mówić, że droga nagrzanym asfaltem, przy prawie 40'C upale do najmilszych nie należy i zdecydowanie lepiej by się szło częściowo zalesionym szlakiem.


Widoki z samego poczatku żółtego szlaku, zaraz za polaną:









Bardzo ładny chrząszcz, niestety nie wiem jak się nazywa.


Im niżej, bym bardziej zielono się robiło













Idąc żółtym szlakiem mijamy wiele ładnych polanek - naprawdę bardzo fajny szlak. Myślę, że do wejścia jest zdecydowanie lepszy, niż ten z Przełęczy Gruszowiec - bo mimo, że trzeba pokonać 710 metrów przewyższenia, to widoki to rekompensują.


A tutaj dziewięścił bezłodygowy, który w Polsce objęty jest ścisłą ochroną. Podczas pobytu w Beskidzie Wyspowym i Gorcach widzieliśmy go wielokrotnie.






W tym miejscu niestety nasz szlak się urywał, nie było nigdzie znaków. Intuicja i mapa kazały mi iść prosto polem, jednak mój narzeczony na swoją "logikę" wymyślił, że lepiej iść widoczną wyraźnie w lesie ścieżką w dół. Kobiety jednak mają lepszą intuicję..



Jak chciał tak poszliśmy..




Aż wyszliśmy w Mszanie Dolnej, na ulicy Słomka.. czyli zupełnie nie tam, gdzie mieliśmy..

Po przekroczeniu potoku Słomka, wyszliśmy na ruchliwą drogę, którą około 4km poczłapaliśmy do centrum Mszany Dolnej i dalej 2,5km do pensjonatu..





To była długa droga i jeszcze dłuższy dzień.. :) Wróciliśmy do pensjonatu naprawdę zmęczenie, głównie przez te słońce.
Podsumowując: zrobiliśmy tego dnia łącznie około 17km wliczając w to dojście do miasta i potem powrót do pensjonatu. W górę łącznie 410m, w dół 710m.
Szlaku niebieskiego nie polecam, chyba, że lubicie strome wejścia bez widoków - szybko i konkretnie. Za to żółty z Mszany Dolnej będzie dobry zarówno do wejścia, jak i zejścia. Nie ma tam większych stromizn i idzie się bardzo przyjemnie.
Pozdrawiam i do kolejnej relacji - już niedługo :) Następna będzie z wejścia na Turbacz.