piątek, 15 marca 2013

Połonina Wetlińska

Dla odmiany - jedno z letnich wspomnień.
W sierpniu byłam w Bieszczadach, miałam okazję przejść wszystkie popularne szlaki.
Naszą bazą wypadową była Wetlina, tym razem moim kompanem był mój osobisty narzeczony.

W środę 22 sierpnia 2012 roku
Wybraliśmy się na jeden z ważniejszych Bieszczadzkich szlaków, a mianowicie na Połoninę Wetlińską.


  Zaplanowałam trasę z Przełęczy im. Harasymowicza żółtym szlakiem do Schroniska PTTK Chatka Puchatka położonego na wysokości 1228m.n.p.m. To najwyżej położone schronisko w Bieszczadach.
Dalej szlak prowadził już grzbietem Połoniny, czerwonym szlakiem, aż do Przełęczy Orłowicza na wysokości 1099m.n.p.m. Z Przełęczy dalej czerwonym na szczyt Smerek o wysokości 1222m.n.p.m, z powrotem na Przełęcz Orłowicza i tutaj już odbijaliśmy na żółty szlak prosto do Wetliny. Z centrum Wetliny jeszcze niemal 2km asfaltową drogą do pensjonatu.Czyli trasa łatwa i przyjemna na początek:)
Łącznie 16km do zrobienia i 560m w górę do pokonania:) Tyle w teorii;)

Ale od początku..
Wszystkie nasze zaplanowane szlaki leżały w Bieszczadzkim Parku Narodowego, aby więc wejść na teren Parku Narodowego należało zakupić bilet - około 6zł.


Po zakupie biletów ruszyliśmy żółtym szlakiem.

 
Poczałkowo szlak biegł bardzo przyjemnie w lesie, w chłodzie. Nie było jakoś strasznie stromo, szło się fajnie, bardzo przyjemnie.

Aż w końcu las się skończył, zaczęła się tzw. Końska Droga.
Tutaj było już nieco bardziej pod górę;) Trzeba było zrobić odpoczynek.


 Końska Droga wyprowadzała nas wprost pod Schronisko "Chatka Puchatka" na wysokości 1228m.


 Widoki były przepiękne.




Po posileniu się kanapkami, ruszyliśmy dalej czerwonym szlakiem...


 takimi oto pięknymi, malowniczymi ścieżkami..


 Ludzi na szlakach na szczęście nie było strasznie dużo, wbrew temu co się wcześniej naczytałam. Chyba końcówka sierpnia już nie jest tak atrakcyjna jak środek lata.

Widoki były cały czas piękne.. trawy kołysały się na wietrze, słoneczko grzało.. było cudownie tak iść i iść..


 I jak tylko się odwracaliśmy za siebie, to sobie uświadamialiśmy jaki to kawał drogi już za nami..


 A zmęczenia się nawet nie czuło.


 Czasem trzeba było pokonać schody;) I serce zaczynało szybciej bić.



 Piękne już wczesnojesienne barwy połonin...



 Aż doszliśmy do Przełęczy Orłowicza.


 I dalej czerwonym szlakiem na Smerek - już niedaleko:)


 Smerek zdobyty, przy okazji buźki się opaliły..


 I w drogę powrotną na Przełęcz Orłowicza.



 Skąd już zejście do Wetliny żółtym szlakiem.

































W samej Wetlinie jeszcze spacer po drodze asfaltowej..

widać szczyt na jakim jeszcze chwilę wcześniej byliśmy.. a wydaje się być tak daleko.. wydaje się, że tam nogi nie są w stanie zanieść.. ;)

 Szczęśliwi i opaleni (spaleni) mocnym sierpniowym słoneczkiem wróciliśmy do pensjonatu.

Kolejne relacje już wkrótce:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz