Tegoroczny urlop, tj. od 6 do 14 sierpnia spędziłam z narzeczonym w Mszanie Dolnej.
Mszana Dolna to około 7 tysięczne miasto, leżące w województwie małopolskim, w powiecie limanowskim, niedaleko Rabki-Zdrój. Jest to świetna baza wypadowa w Beskid Wyspowy i Gorce. Z jednej strony jest to miasto z dobrze rozwiniętą turystyką, wieloma popularnymi sklepami, dobrą komunikacją, a z drugiej strony jest to poczucie, że jest się na wsi bo wszędzie jest zielono i swojsko :)
Jest tu bardzo dobry dojazd z Krakowa, codziennie kursuje kilkanaście busów, cena biletu wynosi 10zł, a czas przejazdu to około godzina. Można stąd dojechać też między innymi do Szczawnicy, Rabki-Zdrój, Zakopanego, Lubomierza, Jurkowa, Limanowej itd. Naprawdę dobre miejsce, żeby się dostać na większość popularnych szlaków turystycznych.
W czasie naszego urlopu odwiedziliśmy Czorsztyn, zwiedziliśmy ruiny zamku. A także zdobyliśmy okoliczne szczyty: Ćwilin, Mogielicę, Kudłoń i Turbacz. Na każdy ze szczytów poświęcę osobną relację.
Oczywiście nie obyło się bez leniuchowania nad pobliską rzeką Rabą.
Na nasze miejsce noclegu wybrałam gospodarstwo agroturystyczne Calineczka, umiejscowione około 2,5km od centrum miasta, na uboczu. Pensjonat jest prowadzony przez córkę i jej mamę, Panią Marię.
Z całego serca polecam to gospodarstwo agroturystyczne, szczególnie tym, którzy jak ja - lubią takie swojskie klimaty. Dom i obejście są czyste i bardzo zadbane. Można tam zobaczyć gęsi, kury, cielaczki, krowy, koty. Można kupić od właścicielek przepyszny świeżutki twaróg, czy jajka od ekologicznych górskich kurek. My byliśmy zachwyceni.
Właścicielki udostępniają dla swoich gości rowery górskie, co jest bardzo dobrym pomysłem:)
Mogliśmy pozwiedzać okolicę na rowerach czy jechać do miasta po zakupy.
Widoki z okien pensjonatu były bardzo ładne - tutaj akurat widoczny Lubogoszcz:
Mieliśmy do dyspozycji ładny ogród z altanką:
A w samym budynku aneks kuchenny z jadalnią, świetlicę z bilardem i domowy salon:
Musze powiedzieć, że wyposażenie aneksu kuchennego też mnie bardzo zaskoczyło, nie było tam zbieraniny talerzy czy kubków "każdy z innej parafii", popalonych garnków, zdartych do zera patelni teflonowych, tępych noży i powyginanych sztućców - jak to zwykle bywa w pensjonatach. Wszytko było nowe i zadbane, ładny serwis, fajne garnki. Można sobie było z przyjemnością przygotować i zjeść posiłek. Przypuszczam, że dbałość wynika stąd, że właścicielka jest technologiem żywności i żywienia człowieka, po studiach. Osoby takie zwracają uwagę na to co się dzieje w kuchni, co mnie bardzo cieszy. Bo sama jestem dietetykiem i sprawy żywności i tego w jakich warunkach robię sobie śniadanie są dla mnie bardzo istotne :)
Niedaleko Calineczki płynie rzeka Raba, w której można się kąpać. Jest zrobiona zatoczka, w której woda ma ponad półtora metra głębokości.
Nie chcę, żeby to co piszę brzmiało jak jakaś reklama pensjonatu, ale uważam, że takie miejsca należy polecać. Sama niejednokrotnie pytam na forach gdzie nocować w danej miejscowości, a czasem znalezienie fajnego miejsca na urlop jest trudne. Nie raz w naszych wyprawach trafiliśmy do pensjonatu w którym, aż strach było wejść do toalety, bo śmierdziało w niej wymiocinami, a stół w pokoju trzeba było sobie najpierw wyszorować, bo się do niego wszytko kleiło. Nigdy też nie zapomnę jednego pensjonatu w Milówce, w którym na wejściu musiałam umyć brudną podłogę w pokoju i łazience, bo właściciele nie posprzątali po poprzednich urlopowiczach.
Dlatego jestem zdania, że dobre miejsca trzeba promować.
To tyle o miejscu w którym byliśmy:)
W następnych relacjach opowiem i pokaże jak spędzaliśmy aktywnie czas na szlakach.
Bywałem w Mszanie, ale jeśli chodzi o bazę, to może przez ostanie kilka lat się poprawiło, ale było kiepsko. :(
OdpowiedzUsuń