piątek, 15 marca 2013

Bendoszka Wielka 1144m

Zacznę od końca.
Ostatni raz byłam w górach w listopadzie, zanim jeszcze spadł śnieg.
Niestety zimą po górach nie chodzę - a może inaczej - do tej pory nie chodziłam, z różnych względów - głównie organizacyjnych i finansowych. Ale wszytko przede mną!

Wracając do listopadowego wyjazdu.
Plan był taki:



Łatwo nie było. Było stromo i ślisko, ziemia zmrożona, liście pokryte lodem, w mocno nasłonecznionych miejscach grząskie błoto. Rano było bardzo zimno, lodowate powietrze wdzierało się do płuc, że aż się czuło kłucie, a przy takim wysiłku trzeba było mocno i szybko oddychać. Do tego jeszcze ilość ciuchów, które na sobie miałam, szal, rękawiczki - wszytko to krępowało ruchy. Poza tym czas, który nas gonił bo musiałyśmy zdążyć na 15:35 na ostatni autobus.



Wstałam o 2:15. Zabójcza godzina.
O 3:30 wyszłam z domu. O 4:30 byłam już w Katowicach, dołączył do mnie mój kompan - kumpela z mojej grupy studenckiej - Kasia :). 

O 5:02 ruszał nasz pociąg w kierunku Zwardonia. Na miejscu w Soli byłyśmy o godzinie 8:00. Ruszyłyśmy czarnym szlakiem w kierunku Rycerki Dolnej.


Rano na szlaku panowała taka aura.. było naprawdę pięknie. Kryształki lodu lśniły w porannych promieniach słońca.






I było strasznie zimno. Na tyle zimno, że przez pierwszą godzinę marszu nawet nie wyciągałam aparatu, jedynie o czym marzyłam to powrót do domu, żeby się choć trochę ogrzać ;)

Po godzinie marszu raz pod górę, raz w dół, doszłyśmy do wsi Rycerka, usiadłyśmy na przystanku i zaczęłyśmy myśleć co dalej - czy wracamy na pociąg do domu - czy idziemy dalej. Dalej już nie było możliwości wcześniejszego zejścia ze szlaku, jedynie zawracanie. Ale zaczeło się robić cieplej więc wymyśliłyśmy, że dojdziemy do połowy zaplanowanego szlaku, na Praszywkę Wielką - żeby było, że coś zaliczyłyśmy:D  Ta opcja dodała nam otuchy, więc poszłyśmy dalej. 

Zaczęło się robić cieplej i przyjemniej.




 Pogoda zrobiła się prawie wiosenna.




W końcu około godziny 11:30 doszłyśmy do naszego celu - Praszywka Wielka, o wysokości 1043m. Tutaj chciałyśmy zawrócić - co wydało nam się jednak bez sensu, biorąc pod uwagę, że byłyśmy na siódmym kilometrze, czyli dokładnie w połowie całej trasy. No więc poszłyśmy dalej.

Z Praszywki zeszłyśmy na Przełęcz Przysłóp Potocki, gdzie mieści się Studencka Baza Namiotowa Politechniki Śląskiej. W listopadzie nieczynna.






Chwilę odpoczęłyśmy i trzeba było iść dalej.





A kolejny szczyt - Bendoszkę Wielką z jej charakterystycznych krzyżem, można było już zobaczyć na horyzoncie.




Widoki z podszczytowej polany i malownicze niebo..





Aż w końcu około 13:30 doszłyśmy na szczyt - Bendoszka Wielka 1144m.n.p.m.




A to ja


Zaczęło się znowu robić coraz zimniej, trzeba było przyspieszyć kroku.
Szybko doszłyśmy do Schroniska na Przegibku, na wysokości 1000m.






Trochę odpoczęłyśmy przy Schronisku, posiliłyśmy się. I ruszyłyśmy zielonym szlakiem w dół, do Rycerki
Górnej na przystanek PKS. Szlak zielony mało ciekawy, dość monotonna szeroka, utwardzona droga. Po około godzinie doszłyśmy do przystanku, skąd busik zabrał nas na stację PKP.
O 16:41 przyjechał pociąg do Katowic. O 20:30 byłam w domu.
Zmęczona i szczęśliwa, że jednak się nie poddałam i przeszłam wszytko co zaplanowałam.
Pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz